Rozmowa z Renatą
Skalską, kandydatką na wójta gminy Kleszczów
w przedterminowych wyborach
- Co Pani pomyślała, gdy usłyszała o wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, który wygasił mandat dotychczasowej wójt w związku z utratą przez nią prawa wybieralności? Na tę informację czekał wtedy cały Kleszczów.
Nie traktuję wygaszenia
mandatu poprzedniej wójt jako szansy dla siebie. Nigdy w ten sposób
do tego nie podchodziłam. Uważam, że gmina Kleszczów jest gminą
wzorcową. Może się nią szczycić nie tylko powiat, województwo
ale cała Polska. Dlatego włodarzem tej gminy powinna być osoba
rzeczywiście czująca odpowiedzialność, która na niej spoczywa.
Powiem szczerze, że zadanie, które przede mną postawił Rozwój –
Stowarzyszenie na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Gminy Kleszczów,
rekomendując mnie jako kandydata w wyborach wójta
gminy przyjęłam z mieszanymi uczuciami.
Moje nazwisko
,,chodziło'' na giełdzie wśród innych, którzy mogli tę funkcję
sprawować. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to dla mnie ogromne
wyzwanie. Ale jeśli brać pod uwagę predyspozycje do tej funkcji –
to ja te predyspozycje posiadam. Sprawdziłam się jako dyrektor
szkoły. W 1999 r. powierzono mi trudne zadanie zorganizowania
gimnazjum. Uważam, że wywiązałam się z tego zadania bardzo
dobrze. Jestem od trzech kadencji radną powiatu, mam więc również
doświadczenie samorządowe. Jest ono z nieco innego pułapu,
ponieważ samorząd powiatowy nie jest tak bliski mieszkańcowi jak
samorząd gminny; sprawy gminne dotykają każdego bezpośrednio,
samorząd powiatowy załatwia inne zadania. Uważam też, że osoba,
która pełni funkcję publiczną powinna być osobą przejrzystą, a
w życiu zawodowym i prywatnym kierować się uczciwością. Ja tę
cechę posiadam. Jestem również pracowita, udowodniłam to
wielokrotnie. Te cechy predestynują mnie do tego, żeby podjąć się
tego wyzwania. Poza tym lubię wyzwania i mogłabym się sprawdzić.
- Z powodu problemów z prawem swojej wójt gmina znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Jeśli Pani wygra, co planuje Pani zrobić w tym krótkim czasie? Zostanie Pani wybrana tylko na półtora roku, jaki został do końca kadencji.
Jeżeli wygram wybory, to
zadbam o odbudowę pozytywnego wizerunku gminy. Gmina Kleszczów
zawsze była motorem rozwoju regionu. Moja sztandarowa inwestycja to
budowa żłobka i przedszkola na osiedlu w Kleszczowie. Wszystkie
rozpoczęte i zaplanowane inwestycje będą realizowane, a marka
gminy Kleszczów będzie odbudowana. To co było dobre, będę
kontynuować, to co złe – należy poprawić.
Ale podkreślam -
wyjątkowo ważnymi dla mnie inwestycjami będą żłobek i
przedszkole. Z moich informacji wynika, że jest coraz więcej
młodych małżeństw, które znajdują pracę na terenie gminy
Kleszczów i chciałyby z naszą gminą związać swoje losy.
Tymczasem przedszkola w Kleszczowie, Łękińsku i Łuszczanowicach
są przepełnione. To z rozmów z mieszkańcami wyłoniła
się koncepcja budowy żłobka i przedszkola. Są pracujące matki
i ojcowie, trzeba im zapewnić dobre warunki życia w
Kleszczowie.
- Gminy z reguły bronią się przed żłobkami i przedszkolami. Subwencja nie pokrywa kosztów utrzymania.
Gmina Kleszczów dokłada
do edukacji bardzo duże pieniądze. W innych gminach subwencja
oświatowa ma wystarczyć na prowadzenie placówki. Natomiast u nas
dobrą tradycją było, że te środki były wielokrotnie zwiększane
po to, by dzieci miały dodatkowe nauczanie języków obcych, koła
zainteresowań, najnowsze pomoce dydaktyczne, by można było
pracować w lepszych warunkach.
- Uczniowie z innych gmin patrzą na Kleszczów z zazdrością.
Mamy tu szkołę
ponadgimnazjalną. Wyposażenie jej pracowni jest najlepsze w
regionie, bo są na to pieniądze – z samorządu. My nie bazujemy
na subwencji.
- Są też zaplanowane inwestycje, które dają miejsca pracy. Myślę o rozwoju stref przemysłowych…
Chcę rozwijać strefy
przemysłowe. Jest w tej chwili w strefach ponad dwadzieścia firm,
które zatrudniają ponad dwa i pół tysiąca osób. I są warunki
preferencyjne do tego, żeby ściągać kolejnych inwestorów do
stref i przygotowywać kolejne miejsca pracy dla mieszkańców gminy
i nawet ościennych powiatów.
- Czym się jeszcze Pani zajmie w pierwszej kolejności?
Jeśli wygram
przedterminowe wybory, będę miała trochę ponad rok. A przecież
dużo cennego czasu zajmuje choćby przygotowanie projektów,
dokumentacji. Skupię się więc na tym, o czym mówiłam
wcześniej. Zrealizuję to i liczę, że będę sprawiedliwie
rozliczona.
- Od jak dawna jest Pani mieszkanką gminy Kleszczów?
Jestem mieszkanką gminy
i to nie w pierwszym pokoleniu. Moje korzenie są stąd. Tu żyli moi
dziadkowie, rodzice (najpierw w Łuszczanowicach, potem
przeprowadziliśmy się do Kleszczowa, mój tata pochodzi z
Łękińska). Sprawy gminy są mi tym bardziej bliskie, że ja je
czuję i znam bardzo dobrze. Stąd sentyment do Małej Ojczyzny. Z
podziwem patrzę na to, jak gmina się rozwija. Pamiętam Kleszczów
z lat 70., 80. i 90. – kiedy nastąpił wielki skok związany z
reformą samorządową. Chciałabym zrobić wiele dla małej
ojczyzny. Mam do tego predyspozycje i będę się starała je
wykorzystać. Mam również dobre relacje z mieszkańcami. Tutaj się
urodziłam, tutaj mieszkam i jestem pedagogiem. Wychowałam rzesze
młodych ludzi. Pracowałam na początku w szkole w Łękińsku,
potem w szkole w Kleszczowie. W 1999 r. zostałam
dyrektorem gimnazjum. Przez uczniów znam rodziców. Znam prawie
każdego mieszkańca gminy z kontaktów osobistych. Znam więc
specyfikę gminy i ją czuję. Staram się w relacjach z mieszkańcami
wykazać serdecznością, otwartością - bo taką jestem osobą.
Lubię ludzi optymistycznych, uśmiechniętych i staram się zarażać
tym optymizmem. Myślę, że jeżeli się uda wygrać przedterminowe
wybory 7 lipca, na pewno to wykorzystam.
- Cieszy się Pani ogromnym poparciem, jest przecież Pani radną powiatową już trzecią kadencję. Zawsze Pani zdobywała bardzo dużo głosów. Wynik w ostatnich wyborach – 1080 głosów, był ogromnym sukcesem. To trzeci wynik w radzie powiatu…
Okręg wyborczy, z
którego zostałam wybrana obejmuje cztery gminy: Kleszczów, Kluki
Szczerców i Rusiec. W radzie powiatu reprezentuję wyborców z
czterech gmin i czuję się z nimi związana. Ostatnio
spotkałam się z osobą spoza terenu gminy Kleszczów. Namawiała
mnie do kandydowania na wójta. Usłyszałam, że nadaję się do
tego i jeśli nie wystartuję, to będzie miała do mnie żal. Głosy
poparcia słyszę także spoza terenu gminy Kleszczów i
bardzo jest to dla mnie ważne bo oznacza, że wiele osób we mnie
wierzy. To bardzo dla mnie mobilizujące.
- Czy ma Pani poczucie, że jest za Panią duża siła? Na spotkaniu Stowarzyszenia na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Gminy Kleszczów było ponad dwieście osób. Wybór pani jako kandydatki na wójta był jednomyślny. Rozwój jest znany w gminie.
Zgadza się. Mnie to
schlebiało. Każdy, kto działa na rzecz dobra wspólnego chciałby
czuć takie poparcie. To ono spowodowało, że uwierzyłam w siebie.
- Znów kobieta będzie wójtem Kleszczowa? Kobieta to dobry wybór?
Uważam, że kobiety w
porównaniu z mężczyznami są lepsze. Są bardziej konsekwentne
i zorganizowane. Życie je zmusza do tego, by łączyły pracę
zawodową z życiem rodzinnym. Moja córka ma 23 lata, syn 16. Po
urodzeniu dzieci cały czas pracowałam – nawet na półtora etatu,
w dwóch szkołach. Gdy zostałam radną powiatu łączyłam
dodatkowo obowiązki zawodowe z tymi w samorządzie. Zawsze starałam
się robić wszystko w sposób właściwy, bo jestem osobą
poukładaną. Nie lubię bałaganiarstwa i tymczasowości. Lubię
klarowne sytuacje. Wiem czego chcę i potrafię wyartykułować swoje
oczekiwania. Czysto, jasno i prosto. Kawa na ławę. Nie
lubię oszustwa. I chyba za to ludzie mnie cenią.
- Z tego wyłania się obraz mamy, która jest gościem w domu. Czy Pani konsultowała kandydowanie z rodziną, z dziećmi?
Z dziećmi – nie. Córka
Ola studiuje w Lublinie, powiedziałam jej tylko o tym. Z mężem
konsultowałam, bo przecież on najbardziej to odczuje. Ale nie
jestem gościem w domu. Do wszystkich swoich obowiązków podchodzę
bardzo rzetelnie. I przepraszam, że w tym miejscu się pochwalę.
Mój syn Wojtek - gimnazjalista w tym roku został finalistą dwóch
konkursów : Wojewódzkiego Konkursu Przedmiotowego z Historii i
Ogólnopolskiego Konkursu Historycznego: ,,Losy żołnierza i dzieje
oręża polskiego''. Ja go do tego przygotowywałam, mobilizowałam.
Z wykształcenia jestem historykiem. Dzieci były dopilnowane, uczą
się dobrze. Syn dostaje nagrody, jest fajnym chłopakiem. Córka
również dobrze się uczy. Jestem dumna ze swych dzieci.
- Rozpoczął się najważniejszy miesiąc w Pani życiu. W ciągu miesiąca się zdecyduje, czy zostanie Pani wójtem najbogatszej gminy w Polsce. Gdy zostanie Pani wybrana, będzie Pani na świeczniku! Będzie Pani gościła w ogólnopolskich mediach, bo to się wiąże z tym stanowiskiem…
Nie mogę zawieść osób,
które na mnie postawiły. Ze swej strony zrobię wszystko, by
osiągnąć sukces wyborczy. Żeby późnym wieczorem 7 lipca okazało
się, że to ja wygrałam. I ci, co na mnie postawili nie zawiedli
się. Dlatego do kampanii wyborczej podejdę z ogromną starannością.
Postaram się wysłuchać wszystkich sygnałów, które do mnie
dotrą, postaram się na nie odpowiedzieć. Jestem otwarta nawet na
słowa krytyki. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie o wszystkim
wiem, nie wszystkie informacje do mnie dotarły. I zrobię wszystko,
żeby ten miesiąc przyniósł sukces wyborczy. Dotrę więc do
każdego, przekonam do swojego programu, będę aktywna.
Dziękujemy za
rozmowę.
Z Renatą Skalską rozmawiali: Anna Staniaszek i Robert Kornacki, wywiad opublikowany 12.06.2013r. w Tygodniku "Fakty".